www.omerta.fora.pl

chn`

Można przypuszczać, że pod presją mógł popełniać błędy. Na przykład, kiedy zorientował się, że FBI prowadzi obserwację(co jest normalne, gdy jest się wysoko uplasowany gangsterem), to ten poszedł do sądu, aby dali mu papier na to żeby FBI nie zbliżało się do niego. Maksymalnie na odległość jednego bloku od jego domu, biura . Poza tym randkował z Phyllis McGuire, popularną piosenkarką. Potem Accardo wysłał go na emeryturę. Gdy wrócił z Meksyku był upadającym na zdrowiu staruszkiem, a w dodatku został wezwany do złożenia zeznań. Może niekoniecznie oznaczało to, że zacząłby sypać, ale dmuchali na zimne. Mogli dużo stracić, ale Sam Giancana nie był duża stratą. I tak nie cieszył się już takim szacunkiem jak kiedyś przez problemy z pieniędzmi(jak to w mafii). Osobiście nie wierze, by w jego zabójstwo zaangażowane było CIA.

Dagos

Temat rzeka. Choć również uważam, że CIA nie miała nic z tym wspólnego. Sam zaszedł za skórę Aiuppie oraz Accardo jak odmówił dzielenia się zyskami z kasyn, które przecież były założone dzięki funduszom Mafii. Również, krótko przed zabójstwem, Giancana miał zeznawać przed komisją senacką w sprawię powiązań CIA z Mafią. CIA jak i mafia, mogli się obawiać jakie zeznania złoży. Jeszcze jednym argumentem za to, że to Mafia zleciła zabójstwo, może być zbyt duże zainteresowanie organów ścigania, którą ściągał na siebie Sam. Ale jak to było naprawdę...wiedzą nieliczni.